Kominki, Drewienka, Ognie :D

Tomek dopiero teraz odebrał samochód od mechanika. Przez te wszystkie tygodnie remont nie posunął się ani o milimetr do przodu. Bez ogrzewania, ściany nie będą przecież schnąć. Trzy dni temu kominek mógł zostać nareszcie podłączony do komina. Może w końcu coś się tutaj ruszy i doczekam się?

Oczywiście nigdy nic nie jest proste :) Przy instalacji kominka, Tomek napotkał kilka przeszkód. Przyjechał do mieszkania i oczom nie wierzył widząc dym buchający z naszego komina. Poszedł na strych, żeby sprawdzić czy się nie pomylił. Nie pomylił się. Dla pewności zbiegł do piwnicy, aby zobaczyć w którym miejscu jest zrobiona wyczystka ( robiona w listopadzie w trakcie szlamowania komina, w dniu w którym Tomek miał wypadek). Dym ewidentnie buchał z naszego komina. Ściana była cała nagrzana. Złapał  Tomcio za telefon i wykręcił numer do osławionego już lokalnego kominiarza. Jakież było zdziwienie. Kominiarz pojawił się prawie natychmiast. Sprawdził wszystko, przy okazji o mało nie zleciał z dachu... Ostatecznie wniosek był tylko jeden. Sąsiad z dołu zaanektował sobie nasz czyściutki komin. (A podobno miał nie mieć żadnego pieca!?) Kominiarz nie czekał na żadne wyjaśnienia. Wparował do mieszkania sąsiada, wysypał z pieca płonący węgiel do węglarki. Całość wyrzucił do śniegu przy domu i zabrał się do kucia nowej dziury. Poprzedni wlot do komina zamurował - mimo iż komin był nagrzany!!!
Po wykonanej robocie, oddał wszystkie narzędzia Tomkowi i poszedł w swoją stronę.  Tomek podłączył do komina nasz kominek. Rozpalił pierwszy ogień, a mnie przy tym nie było. Za to dziś zabrał mnie na małą wycieczkę i pokazał swoje dzieło. Szczęście w domu, kiedy jest jasno i ciepło od ognia :) Kominek jeszcze nie jest obudowany... mimo to już cieszy!

Nasz kominek  :)